Numer specjalny Lato 2006 r. |
Już bardzo dawno temu ludzie zauważyli, że pijąc wodę z jakiegoś źródła odczuwają jej krzepiącą siłę i ulgę w swoich dolegliwościach. Przypisywali to różnym, często nadprzyrodzonym czynnikom – intrygowała ich odmienność tej wody. Bywała on niezwyczajna, różniła się od „zwykłej” smakiem, zapachem, a nawet temperaturą. Nie wiedziano wówczas jeszcze, że wpływ na to mają zawarte w wodzie składniki mineralne, które nadają jej specyficzny smak i zapach. Źródła mineralne uważano za dar bogów i otaczano swoistym kultem. Wieloletnie, a nawet wielowiekowe doświadczenia potwierdzają uśmierzające i kojące oraz profilaktyczne i lecznicze właściwości wielu wód. Bierze się to stąd, że zawarte w nich składniki mineralne mają duże znaczenie dla funkcjonowania wszystkich elementów naszego ciała, począwszy od najmniejszej komórki, aż do całego zespołu mięśni, kości i organów wewnętrznych. Nasza dieta jest uboga w niektóre składniki mineralne i to na nieszczęście przede wszystkim w te, które najbardziej potrzebne są do budowy i funkcjonowania organizmu. Badania naszych racji pokarmowych wykazują największe niedobory przede wszystkim dwóch podstawowych biopierwiastków, jakimi są magnez i wapń. Niedobory te wynoszą przeciętnie 1/3 dziennego zapotrzebowania. Przy zapotrzebowaniu organizmu na około 300 mg magnezu, w przeciętnej diecie spożywamy go około 200 mg. Te brakujące 100 mg jest przyczyną wielu dolegliwości, które zwykle nie kojarzy się z brakiem owego niepozornego pierwiastka. A lista chorób może być bardzo długa i kończyć się dramatycznie. Brak magnezu na poziomie komórki powoduje niesprawne działanie pompy sodowo-potasowej, która dostarcza składniki pokarmowe do tej najmniejszej „cegiełki” naszego ciała. Takich cegiełek są miliardy i łatwo chyba sobie wyobrazić, co może się dziać, kiedy większość z nich jest niedożywiona. Źle funkcjonują wtedy zbudowane z nich organy. Najwrażliwszy jest nasz mózg, który stymuluje szereg zachowań. Brak magnezu powoduje rozdrażnienie, agresywność, a gdy następuje jego większy ubytek, np. wtedy, kiedy wypłuczemy go sobie alkoholem, tracimy poczucie zdrowego rozsądku. Magnez, obok potasu, sodu i chlorków, utrzymuje równowagę elektrolityczną organizmu. Elektrolity zawarte w komórkach i płynach pozakomórkowych są czynnikiem sprawczym ruchów motorycznych naszych mięśni. I tak, jak brak odpowiedniego stężenia elektrolitu w akumulatorze wpłynie na zahamowanie rozrusznika samochodowego, tak brak właściwego stężenia elektrolitów w mięśniu sercowym spowodować może zaprzestanie funkcjonowania tego najważniejszego organu. Po prostu pompa ta przestanie działać, co zdarza się – niekiedy w dramatycznych okolicznościach – np. sportowcom po znacznym wysiłku, kiedy utracą dużo soli mineralnych wraz z potem. Wody mineralne nie mają większej ilości potasu, bo zawierają go tylko od kilku do kilkudziesięciu miligramów na litr, dlatego nie bierze się pod uwagę wody w uzupełnianiu tego pierwiastka w pożywieniu, bo potrzeba go nam około 3000 mg dziennie. Ale z uwagą trzeba przyglądnąć się jeszcze dwóm innym pierwiastkom z tej elektrolitycznej grupy, zwłaszcza, że narosło sporo mitów i nieporozumień na ich temat. Przede wszystkim chodzi tu o sód, który wspólnie z chlorkiem tworzy sól kuchenną. Niesłusznie posądza się go tylko o negatywnie działanie na nasz organizm. Prawda leży gdzieś pośrodku. Nadmiar sodu istotnie może powodować zwiększanie objętości wody w komórkach i wzrost ciśnienia osmotycznego, powodującego nadciśnienie tętnicze, ale równie szkodliwy jest jego niedobór, bowiem sód zapobiega nadmiernemu odwodnieniu i związanym z tym zaburzeniom ogólnoustrojowym. Przy niedoborze chlorku sodowego dochodzi do osłabienia fizycznego i psychicznego, szybkiego męczenia się, utraty łaknienia, kurczy mięśni i upośledzenia w myśleniu. Problem jest zatem w tym, by racjonalnie używać soli w diecie, nie zaś poddawać się niesłusznym teoriom, że należy pić tylko tzw. wody niskosodowe. W określonych sytuacjach, przy zwiększonym wysiłku fizycznym, jest wręcz konieczne picie wód z dużą ilością sodu i chlorków. Niewątpliwie jednak bez obaw i to z estymą należy podejść do wapnia. Potrzeba nam go bardzo dużo do budowy układu kostnego, który jest podstawową konstrukcją utrzymującą nasze ciało. Przede wszystkim należy obalić mit, że jego nadmierna ilość uwidaczniana w postaci kamienia w czajniku powoduje powstawanie kamieni nerkowych, bowiem inne reakcje chemiczne zachodzą w gotowanej wodzie, a inne w procesach metabolicznych w organizmie. Osteoporoza, czyli zmniejszanie się tkanki kostnej, która nie może się zregenerować z powodu braku odpowiedniej ilości budulca, jakim jest wapń, to skutek zaniedbań w naszej diecie. Niedostrzegane są w naszej diecie wodorowęglany występujące w wodach mineralnych. Mają one jednak duży wpływ na utrzymanie równowagi kwasowo-zasadowej w naszym organizmie. Ich działanie fizjologiczne polega na tym, że alkalizują zawartość treści żołądka i osobom cierpiącym na nadkwasotę przynoszą ulgę w dolegliwościach. Obniżają pH i korzystnie oddziałują przy początkowych stanach cukrzycy. Ale wody z bardzo dużą ilością wodorowęglanów należy pić z umiarem, by nie zakłócić procesów trawiennych. Korzystny wpływ na funkcjonowanie wątroby mogą mieć wody siarczanowe, ale właściwie nie oferuje się teraz takich na rynku. Niestety nie mamy w kraju też zbyt wiele wód, które mają znaczące ilości biopierwiastków takich jak jod, fluor czy żelazo. Ale szukać ich warto, bo powyższe to mikroskładniki, które potrzebne są organizmowi. Nie można jeszcze pominąć dwutlenku węgla występującego nieraz w wodach mineralnych i wydobywanego z nią spod ziemi. Jednak większość butelkowanych wód mineralnych nasycana jest dwutlenkiem węgla pochodzenia przemysłowego. Ma on przede wszystkim znaczenie smakowe. Drażniąc kubki smakowe w jamie ustnej powoduje orzeźwiające działanie wody, dlatego też picie wody gazowanej jest dla wielu osób o wiele przyjemniejsze niż spożywanie niegazowanej. CO2 nie wykazuje szkodliwego działania na osoby zdrowe. Jedynie przy dolegliwościach gastrycznych może powodować pewien dyskomfort; może też podrażnić struny głosowe w stanach zapalnych. Ale ma również bardzo pozytywne oddziaływanie na jakość wody. Mając działanie bakteriostatyczne nie dopuszcza do namnażania się bakterii w wodzie, zwłaszcza po otwarciu butelki, i dlatego woda gazowana jest pewniejsza pod względem zdrowotnym od jej niegazowanej odpowiedniczki. Wody mające odpowiednią ilość składników mineralnych w stosunku do potrzeb organizmu mogą doskonale spełniać rolę ekologicznego czynnika profilaktyki zdrowotnej. Braki magnezu i wapnia w pożywieniu można uzupełniać wodą mineralną zwierającą w jednym litrze co najmniej 50 mg magnezu i co najmniej 150 mg wapnia. Spośród naturalnych wód mineralnych znajdujących się obecnie na rynku, do wód zawierających duże ilości magnezu i wapnia należą te z obszaru Beskidu Sądeckiego: rejonu Muszyny, Piwnicznej i Krynicy, oraz Kotliny Kłodzkiej. Tak się składa, że wody owe mają też dużą zawartość wodorowęglanów. Wody o zwiększonej ilości soli (chlorku sodu) pochodzą z Kujaw i Doliny Nidy, natomiast o podwyższonej zawartości magnezu, wapnia i siarczanów – z okolic Krakowa. W celu uzupełnienia zawartości składników mineralnych w diecie można też sięgnąć po tzw. „wody stołowe”, które produkowane są z naturalnych wód źródlanych i wzbogacane w składniki mineralne, przede wszystkim w magnez i wapń. Znając potrzeby swojego organizmu każdy może dobrać sobie taki rodzaj wody, jaki służyć może jego zdrowiu. Można też pić na przemian wody o różnej zawartości składników mineralnych. Pamiętać jednak należy, że butelkowane wody mineralne nie są lekarstwem, a ich działanie profilaktyczno - zdrowotne, objawiające się lepszym samopoczuciem i podtrzymaniem dobrego zdrowia, uwidacznia się przy ich systematycznym piciu. Tadeusz Wojtaszek Autor jest ekspertem Polskiego Towarzystwa Magnezologicznego im. prof. Juliana Aleksandrowicza. t.wojtaszek@ptmag.pl |