Wodo , nasza wodo …. bądź czysta
Mamy początek nowego 2018 roku. Jak zawsze będziemy na nowo śledzić wydarzenia dotyczące naszego ogólnoświatowego skarbu , jakim jest woda, i o której coraz częściej na wysokich forach zaczyna się mówić w kontekście ponadczasowego dobra, które każdemu organizmowi na ziemi powinno być zagwarantowane bez zbędnych zanieczyszczeń. Obserwując monitoring prasy ubiegłego roku w którym przewijały się różne tematy związane z uzdatnianiem wody, piciem wód mineralnych i ich zalecanymi ilościami, z mineralizacją wody – kłótnie kto i jaką pić powinien, jeden temat był wiodący, a mianowicie (zacznijmy od gorzkiego, żeby później posłodzić) mianowicie - nie było dnia bez doniesień o skażeniu wód wodociągowych bakteriami z grupy coli, obecne były doniesienia o obecności bakterii zgorzeli gazowej, pisano o legionelli , oraz przekroczeniu dopuszczalnych wartości niepożądanych pierwiastków w wodzie pitnej z lokalnych wodociągów.
W pewnej atrakcyjnie turystycznie miejscowości , od sierpnia , aż do końca października nie umiano poradzić sobie z zanieczyszczoną wodą w wodociągu , dopiero w listopadzie pozwolono nareszcie z niej korzystać, aby po paru dniach ponownie zabronić używania wody w celach konsumpcyjnych, ba , nawet nie wolno jej używać do mycia. Czytając te codzienne doniesienia z różnych rejonów Polski w podświadomości czai się strach, - a kiedy u mnie?
Dlatego większość ludzi nie ma dalej odwagi napić się wody z kranu, owszem były chwile grozy związane z wodą butelkowaną, szerokim echem odbyło się głośne śledztwo w sprawie butelki znanej marki z substancją która poparzyła gardło konsumentowi, ale cała operacja nalania feralnej cieczy odbyła się poza rozlewnią wody.
Butelkowane wody mineralne nadal są górą. Każdy w lecie miał codziennie w ręce butelkę wody i korzystał z jej niesamowitych właściwości. Uznane polskie marki weszły ze swoimi wodami na rynek światowy, są sponsorami w sporcie, są obecne w wydarzeniach kulturalnych, promują gdzie się da zdrowy styl życia.
W codziennej prasie oraz w kolorowych pismach pojawiają się sponsorowane reklamo-teksty o właściwościach co poniektórych wód, i dobrze , przecież różnią się składem soli mineralnych, które trzeba uzupełnić w zależności od okoliczności, a nawet smak poszczególnych wód też okazuje się ważny w doborze wody i jej wypijanej ilości. Każdy kto chciał to się z prasy dowiedział o prawidłowym nawodnieniu, o uzupełnianiu podczas wysiłku elektrolitów, o odkwaszaniu naszych komórek organizmu wodami alkalicznymi, o sławnym redoxie, czyli ile to co jemy lub pijemy ma ujemnych ładunków elektrycznych tak potrzebnych do wyłapania wolnych rodników odpowiedzialnych za starzenie się oraz choroby. Starano się nauczyć zdrowego nawyku picia wody przez dzieci.. Wiele wiele dobrych rzeczy pisano. Napływały i napływają informacje o nowych inwestycjach w budowie nowoczesnych oczyszczalni, powstają kilometry nowych magistrali wodociągowych, nowych technologi uzdatniania wody – bez ingerencji chloru czy ozonu. Wszystko to cieszy każdego użytkownika sławnej substancji o prawidłowej nazwie monotlenek diwodoru- DHMO- czyli nomenklaturowo poprawnie nazwa wody, ale w praktyce nie stosowanym – utarło się H2O.
Woda określana przy tym jako najbardziej niebezpieczna substancja na ziemi, która powoduje erozje, korozję , główny składnik kwaśnych deszczów, główny składnik jadu wężów i innych jadowitych stworzeń, wszystkich żrących i trujących substancji, może w stanie stałym odmrozić , w stanie gazowym poparzyć, w ciekłym utopić …ale bez niej wszak nie ma życia - jest obecna we wszystkich komórkach fauny i flory naszego globu.. Pijmy i używajmy na zdrowie, bacząc przy tym by nie niszczyć tej przedziwnej w swej złożoności substancji, której właściwości są nadal odkrywane. Jej obieg na ziemi jest zamknięty, co sami jej złego zrobimy - jak bumerang do nas powróci.
Maria Sendor – Program „Woda dla zdrowia”